Obiecaj mi....

Obiecaj mi. O umowach zawieranych z dzie?mi

 

Przypominasz sobie tak? sytuacje? Umawiasz si? ze swoim 4 latkiem, ?e nie b?dzie ?ebra? o autko w Lidlu, z 5 latkiem, ?e po jednym odcinku Psiego Patrolu wy??czy tablet bez gadania, z 10 latkiem, ?e nie b?dzie gania? kotów na imieninach u babci tudzie? z 15 latkiem, ?e na Wigilii powie tylko „tak babciu, dzi?kuj? ciociu”, a o konieczno?ci zalegalizowania marihuany na ?wiecie nie powie ani s?owa.
I nie wierzysz, nie dotrzymali s?owa, znowu.

To ca?kiem jak Ty, kiedy umawiasz si? ze sob?, ?e od dzi? koniec ze s?odyczami, ale kole?anka Jola z biurka obok ma imieniny, ?e b?dziesz biega? od jutra, ale na dworze pada, a na si?owni brzydko pachnie, ?e nie kupisz nic nowego, ale w Benettonie wywiesili 50% zni?ki, ?e nie dasz si? sprowokowa? szwagrowi, no ale nie kiedy wypowiada si? o durnych babach feministkach…., ?e obejrzysz li i tylko jeden odcinek The Affair, ale Netflix sam odpala nast?pny.

Czy wtedy mówisz do siebie: jak mog?a??? Znowu nie dotrzyma?a? s?owa! Kolejny raz ci zaufa?am! Nie mo?na si? z tob? na nic umówi?! Nie?adnie, my?la?am, ?e mamy umow?!

Jak to si? dzieje, ?e nasze w?asne uleganie impulsom, odpuszczanie danego sobie s?owa ju? po kwadransie, nie wywo?uje lawiny pretensji, kazania, kary i g??bokiego rozczarowania sob?? Z pob?a?aniem traktujemy nasze wewn?trzne umowy, tymczasem 7 latek, który nie chce wyj?? z figloraju, a obieca?, ?e wyjdzie po godzinie, nie wyzwala w nas ju? tej fali czu?ej wyrozumia?o?ci. Czujemy si? oszukani, no jak móg?, znowu?

5 latek bardzo chce nie ?ebra? o autko. Kiedy przysi?ga przed Lidlem, ?e nie b?dzie to ?wi?cie w to wierzy. Ale co zrobi?, kiedy impuls chciejstwa jest tak silny, ?e zalewa mózg w sekund?, a zdolno?? do hamowania impulsów, odwo?ywania si? do ustale? ledwo co kie?kuje? Ledwo, bo za zdolno?? do radzenia sobie z impulsami odpowiada cz??? mózgu, która u dzieci jest jeszcze nie do ko?ca rozwini?ta. Co wi?cej, kiedy mózg zalewa si? emocjami dost?pno?? do tego kawa?eczka mózgu jest minimalna.

I skoro siebie nie zam?czamy kazaniem i lawin? pretensji - przy?ó?my ten model reakcji równie? do dziecka. Bo co zyskujemy mówi?c; "Nie mog? ci zaufa?", "Ok?ama?e? mnie", "Nie dotrzymujesz s?owa", "Ja te? nie dotrzymam s?owa jak umówimy si? na co? wa?nego dla ciebie". Po pierwsze zyskujemy ogromne poczucie krzywdy, dziecko, które mia?o moc dobrych ch?ci i wierzy?o, ?e da rad? dowiaduje si?, ?e mama przypisuje mu z?e intencje. Dziecko, zawstydzone i rozczarowane (sob? i faktem braku nowego autka), sp?akane i nakr?cone emocjami potrzebuje raczej wsparcia w odzyskaniu równowagi, poczucia, ?e kto? rozumie jak mu teraz ?le. Przypominanie mu o tym, co jest dla wszystkich oczywiste w niczym nie pomo?e. Oczekiwanie, ?e targany emocjami pi?ciolatek zajmie si? naszym rozczarowaniem lub przeprosi, nie jest adekwatne ani do sytuacji, ani do mo?liwo?ci rozwojowych pi?ciolatka. A je?li wystarczaj?co cz?sto powtórzymy "Jeste? nies?owny", "Nie mo?na Ci zaufa?" mamy szans? wypracowa? w dziecku takie w?a?nie przekonanie o sobie samym, etykiet?, która uruchamia my?lenie 'acha, to taki jestem, taki si? wida? urodzi?em, to co poradz?, ju? tak mam, ?e nie dotrzymuj? s?owa". Wiecie jak to jest z etykietk?? Ona boli ale te? daje zgod? na zachowania, które opisuje. Jedyne co przys?uguje dziecku, które s?yszy, ?e jest k?amczuchem to ... odpu?ci? sobie trud mówienia prawdy.

Zamiast Niagary niezadowolenia mo?emy wyrazi? zrozumienie "Wiem, ?e na wysoko?ci twoich oczu by?o tyle Lego, ?e chyba nawet Batman nie wygra?by z tak? pokus?", "wiem, ?e jeste? na mnie z?y, ?e nie kupi?am nowego zestawu, wiem, przykro mi", "Wiem, ?e trudno si? powstrzyma? kiedy oko widzi co? fajnego, nawet je?li g?owa wie, ?e co? podobnego jest w domu". Nic nie stoi na przeszkodzie, ?eby przyj?? odpowiedzialno?? "Wiesz co Micha?, g?upio si? z tob? umówi?am, nast?pnym razem umówimy si?, ze ja si? postaram skróci? zakupy i nie przeje?d?a? przez zabawki a ty postarasz si? pilnowa? mnie ?eby?my nie wjechali do strefy pokusy".

Wiemy jaki to trud, nasze doros?e mózgi s? maszynami do radzenia sobie z impulsami. I cz?sto ponosz? sromotn? pora?k? w konfrontacji z byle kartk? „wyprzeda? 50%”. Dlatego w?a?nie za umow? z dzieckiem odpowiedzialno?? bierze doros?y, bo tylko doros?y jest w stanie przewidzie? ró?ne warianty sytuacji, które wp?ywaj? na mo?liwo?? jej realizacji. Tylko doros?y potrafi oceni? czy to, do czego dziecko si? zobowi?zuje le?y w granicach jego mo?liwo?ci, cho?by rozwojowych. Nie wymagajmy od dzieci wi?cej ni? od siebie i b?d?my wyrozumiali przynajmniej tak samo, jak wyrozumiale traktujemy bu?eczk? z jagodami w ramach wewn?trznej umowy o diecie od zaraz.

opracowa?a Maria Jolanta Bizub na podstawie tekstu Agnieszki Misiak